wtorek, 19 listopada 2019

62 - Rewal, Trzęsacz i Niechorze


Ah to nasze morze. Dawno nad nim nie byłam, choć były czasy, że bywałam nad nim co roku. Niechętnie chciałam jechać, bo myślałam, że jestem nim znudzona, ale jednak ucieszył mnie widok fal jak widok starego dobrego przyjaciela. Cóż tu pisać? Rewal jest fajną mieściną z dobrym jedzonkiem (oj było gdzie jeść, polecam restauracje "Sabat" - makarony PYCHA!). Ucieszył mnie widok łódek (kutrów?) na plaży, które idealnie wpasowały się w zachód słońca, na który czekałam cały wyjazd, i trafił się tylko jeden tak spektakularny, boooo albo padało, albo zbierało się na deszcz wieczorami, także ten jeden jedyny raz udało się go "upolować". Jeśli chodzi o znikające ruiny w Trzęsaczu, to zdziwiło nas "molo" które nie jest w sumie molem, a jakąś kładką, która pozwala na obejrzenie ruin od strony klifu i zrobienie zdjęcia, ale jak się idzie w tamtą stronę i się na to patrzy całościowo, to nie wygląda to zbytnio estetycznie. Niestety nie wpadłam na to, by to uwiecznić, chyba chciałam wyrzucić ten obrazek z mojej głowy. W Niechorzu latarnia była przepiękna! Stare zakwasy po Międzygórzu się odezwały przy tych schodkach, ale było warto, bo widoczek cudny jak już się zawędrowało do góry. No i moja ulubiona atrakcja tego miejsca MOTYLANIRA! Mogłabym tam zostać wieczność, gdyby nie to, że gorąco było tam jak w saunie. Cóż tu więcej opowiadać, zapraszam do oglądania!