sobota, 29 lipca 2017

47 Jeżynobranie




Po tygodniu pracy siedzącej bądź stojącej przyszedł czas by się, co nie co poruszać. "Zaprzęgłam" więc mojego rumaka i jak nigdy pojechałam w las. Czemu "jak nigdy"? Na naszym terenie im człowiek dalej od miasta, i im więcej drzew i krzewów a przypadkiem jeszcze trochę wody to tam i muchy końskie jak my to na nie mawiamy. Ciche, niezauważalne, ale jak się przyczepią to nie odejdą póki nie ugryzą. Czułam nie raz jak mnie dziabały dzisiaj, ale chyba byłam szybsza w ich zabijaniu, bo nawet nie mam aż tak mocno napuchniętych miejsc ukąszenia. Jako nagrodę pocieszenie dostałam wielki krzak jeżyn, koło którego oczywiście obojętnie nie potrafiłam przejechać. Miłego weekendu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz