Zima przychodzi i odchodzi, mrozy trzymały długo, ale za to śnieg nie padał w ogóle. Przed weekendem zrobiło się ciepło, padał niestety deszcz ze śniegiem i cała biel gdzieś zniknęła z miasta. To co, stopnieć zdążyło w nocy zamieniło się w lód i dziś po części się ślizgałam a po części chodziłam po mokrym śniegu nie chcąc brudzić butów w błocie. Dzisiejszą wyprawę można nazwać treningową (czternaście kilometrów zrobione), gdyż w ostatnim tygodniu stycznia mam zamiar się wybrać na Kopę Biskupią. Oczywiście relacja fotograficzna też z niej będzie! Trzeba przetestować ciuchy, buty i pomyśleć nad tym, co mi będzie niezbędne w tych niewysokich górkach, bo to będzie mój pierwszy wypad zimą gdzieś gdzie jest wyżej!
Miłego oglądania! 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz