niedziela, 11 września 2016

31 Góry Stołowe


Góry, góry, góry.... Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo chciałam gdzieś pojechać. Wyjazd zaplanowany był już prawie w lipcu, ale niestety nie miałam czasu wcześniej pójść na urlop. Z drugiej strony może i dobrze, bo w okresie wakacji pewno było dużo ludzi, a ja z moją koleżanką szukałyśmy trochę spokoju i przyrody, bez ludzi. Nie powiem, że nie było nikogo, ale udało nam się przebyć jedną trasę bez kogoś za sobą, albo przed sobą, więc możemy uznać "bezludzie" za sukces. Od samego początku był to wyjazd pełen zaskoczeń. Podróżowałyśmy komunikacją PKP i PKS. W Kłodzku okazało się, że autobusy do Karłowa nie kursują, mimo iż zdradziecki internet je pokazywał. Pan z ruchu drogowego z ironią i uśmiechem stwierdził, że jakiś tam Mietek nie uaktualnia w internecie rozkładów, więc w ogóle nie powinnyśmy na nie patrzeć. Od zawsze PKS miał u mnie krechę jak stąd do Księżyca, jeśli nie dalej, ale na prawdę, mógłby to ktoś ogarnąć! Jakoś PKP sobie radzi mimo iż jest milion różnych spółek i przewoźników, dlaczego więc PKS miałby sobie nie poradzić?!!!


Wspięłyśmy się na Szczeliniec Wielki, zwiedziłyśmy Białe Skały a na drugi dzień poszłyśmy czerwonym szlakiem ku Błędnym Skałom i ten szlak został w naszych sercach najbardziej, mimo iż był nieco wymagający do naszych nieprzywykłych do gór nóg. Nie odbyło się bez otarć i pęcherzy, ale wszelkie widoki jakie nasze oczy zobaczyły pozwalają zapomnieć o wszelakim bólu. Moja dusza chyba tam została, bo od dwóch dni czuję się jakby mnie w ogóle nie było. Na pewno tam wrócę, to jest miejsce do którego trzeba wracać, choć dla niektórych są to same "drzewa, drzewa, drzewa". (Tak przynajmniej podsumował kilka zdjęć mój przyjaciel <3)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz