niedziela, 15 września 2019

60 - Olesno i Krasiejów


Zanim zaplanował się ten dwu tygodniowy szał wyjazdowy, dowiedziałam się, że moi przyjaciele w tym samym czasie mogą mieć swój urlop, więc zaczęliśmy się zastanawiać gdzie i kiedy i który tydzień spędzimy razem. Z ekipą powędrowałam nad morze, ale o nim będę pisać w kolejnym poście, ja bardzo chciałam jechać w góry, o których też będę pisać w kolejnym poście, na co odezwała się do mnie jeszcze kumpela ze studiów, czy bym do niej nie wpadła i tak oto wszystkie klocki tej układanki się ułożyły w ciągłą przygodę, w której tylko zjawiam się w domu na wieczór, by przepakować plecak i jechać dalej. 
Tak więc! Jako pierwsze odwiedziłam Olesno, gdzie spędziłam weekend i późnym popołudniem w poniedziałek się z nim pożegnałam. Przez ten krótki czas zdążyłam pojeździć z koleżanką rowerem, nawet poszłyśmy na basen (jak dobrze było się dowiedzieć, że jeszcze nie zapomniałam jak się pływa)! Na niedzielę zostałam potajemnie wywieziona do Krasiejowa, w którym w piekielnym słońcu zapoznawaliśmy się z "dizonaurami" i początkami świata. 
Jeśli ktoś jest ciekawy Krasiejowa, to myślę, że jako atrakcja rodzinna jest fantastycznym miejscem, jak już człowiek dorosły to brakuje wg mnie kilku rzeczy, które dla nas byłyby interesujące jak np. większe zasoby geodezyjne, może wystawa jakiś kamieni szlachetnych tak przy okazji, może te dinozaury powinny się ruszać, albo chociaż wydać z siebie jakiś dźwięk! Na litość, one nawet nie zaryczały, a to by było ekscytujące!
R! Dziękuję za wszystko, salut śmietanówki w twoją stronę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz